środa, 2 listopada 2016

Róża jerychońska

Róża jerychońska. Roślina dziwna. Zanim zabraliśmy się do obserwacji wiedzieliśmy już o co chodzi. Byliśmy przygotowani na cudowne ożywienie, ale i tak zrobiło ono na nas wrażenie. Chociaż chłopcy najbardziej podziwiali powrót do pierwotnego stanu, czyli do szaroburej kulki.
Sprawdzaliśmy zdolności Zmartwychwstanki jeszcze kilka razy. Zawsze było tak samo. Teraz leży spokojnie na półce i czeka na kolejną porę deszczową. Ta roślina ma niezwykłą siłę przetrwania!

J. nalał do talerza trochę ciepłej wody i umieścił w nim suchą kulkę.






Na pierwsze efekty czekaliśmy ok. 4 godz.



Po ok. 18 godz. nasza roślinka wyglądała już zachwycająco!



Po kolejnym dniu "moczenia" nabrała bardzo intensywnego ciemnozielonego koloru.



To cudowne ożywienie było naprawdę zadziwiające, ale najlepsze dopiero przed nami.
Po odlaniu z talerzyka wody róża "zasnęła".



Powiem Wam, że chłopcy nie byli przekonani do tego etapu, nie chcieli "zmarnować" swojej nowej rośliny mimo, iż czytaliśmy o niezwykłych zdolnościach Róży jerychońskiej. Dopiero ponowne"ożywienie" po tygodniu zasuszenia przekonało ich, że to prawdziwa Zmartwychwstanka.

niedziela, 16 października 2016

Jesienne lampiony.

Oj, dawno nas nie było... Oczywiście nie oznacza to, że nie pracujemy. Wprost przeciwnie. Wpadliśmy w wir i brakuje czasu by podzielić się z resztą świata :).

Od dawna podobały mi się jesienne lampiony, pięknie ozdobione, kolorowe. Regularnie widuję na blogach takie prace. Dziś nadeszła ta chwila. Z dumą prezentuję Wam nasze lampiony!

Do wykonania użyliśmy:

- kolorowych liści - najlepiej małych
- słoików
- kleju vikol
- świeczek typu tealight - najlepsze byłyby diodowe (niestety nie sprawdziłam przy zakupie, że nie ma w komplecie baterii!)





Prace szły pełną parą. Moi chłopcy świetnie się bawili. Mniej ważna okazała się dokładność czy precyzja, za to każdy liść przypominał im jakieś zwierzątko, otrzymywał imię i dopiero wtedy lądował na ścianie słoika.




Gotowe prace odstawiliśmy na cały dzień w ciepłe miejsce. W miarę jak klej wysychał stawał się co raz bardziej przeźroczysty, co bardzo zainteresowało małych Ciekawych (klej wyciskany z tuby był mleczno biały).


Wieczorową porą nadszedł czas na próbę generalną.


Dobrej nocy :)

środa, 22 czerwca 2016

Dzisiaj na poważnie. Czarna książka kolorów.

"Czarna książka kolorów"

Wydawnictwo Widnokrąg. 

"Autorka książki wyobraziła sobie przyjaźń dwóch chłopców, z których jeden, Tomek, jest niewidomy. Jego widzący przyjaciel opowiada nam, jak Tomek potrafi poczuć, dotknąć, usłyszeć czy spróbować kolorów. Czytając tę opowieść, też zaczynamy je widzieć inaczej"

Książka z pozoru mało atrakcyjna. Ale na szczęście pozory mylą. Macie przed sobą książkę prawdziwie sensoryczną. 
Książkę, która uczy dzieci empatii, zwraca uwagę na to, że istnieją wśród nas osoby niewidzące.

Moje dzieci po jej przeczytaniu doceniły swoją codzienność i to jest piękne!











A na ostatniej stronie - alfabet Braila.



niedziela, 5 czerwca 2016

Zapraszamy na lemoniadę z piwonii.

A zaczęło się tak...
- Mamo, mamo chcę się jeszcze pouczyć o kwiatach!
Wymarzone słowa :) tylko dlaczego po 12-to godzinnym dyżurze? No ale ... taka okazja może się nie powtórzyć!
Zaglądam szybciutko do "zapasowych" materiałów.  O! tego jeszcze nie było. Zestaw kart KLT kwiaty jadalne (przy okazji dziękuję Agacie, która się nimi podzieliła).



Karty porozkładane, nazwy przerobione ... ale .... ale .... jak to jadalne?

Musimy koniecznie to sprawdzić!

I tak oto popijamy dzisiaj lemoniadę z piwonii.

Przepis:

1 duży kwiat piwonii
1 łyżeczka cukru
1 łyżka soku z cytryny
500 ml wody

Płatki oskubujemy, dokładnie płuczemy. Zalewamy gorącą wodą z cukrem. Po chwili przecedzamy. Na koniec dodajemy sok z cytryny i wstawiamy do lodówki.

My stosujemy jak zwykle cukier brązowy mimo, że daje on nieelegancki kolor :).








Morał z tej historii? Ciekawi zaświadczają, że piwonia jest kwiatem jadalnym :) Lemoniada z kostką lodu była wyśmienita. 









poniedziałek, 30 maja 2016

Zwierzęta/rośliny Dziecko na warsztat III

Maj pod znakiem przyrody!

Majowe warsztaty to dla nas codzienność.

Cała trójka moich chłopców pasjonuje się przyrodą. I to fascynacja wyssana z mlekiem matki ;).

Mojego męża nie dziwi już pająk w pudełku na stoliku nocnym czy ślimak sunący nocą po ścianie.
Trzeba przyznać, że dzielnie znosi nasze eksperymenty.

A dla nas wiosna to istny raj!

Pokażemy dziś tylko niewielki fragment naszych poczynań. Może się "zarazicie?" :)

Hodowla mrówek

Kilka razy obserwowaliśmy w naszym ogrodzie rójkę mrówek. 

Zastanawialiśmy się jak wyglądają mrowiska, czy mrówki mają w mrowisku magazyn? czy raczej tylko pokoje? czy śpią zimą? czy raczej się nudzą?

Wszystkie te doświadczenia zaprowadziły nas do założenia własnej hodowli.

Najpierw przygotowywaliśmy się czysto teoretycznie.

Czytaliśmy książki od literatury dziecięcej do naukowych opracowań włącznie.




Potem przerabialiśmy w szczegółach budowę mrówki



Aż nadszedł wreszcie czas kiedy kurier dostarczył przesyłkę!




Tak oto zostaliśmy hodowcami mrówek o wdzięcznej nazwie Lasius niger.

Najprzyjemniejszy moment - zasiedlenie.







Nasze mrówki mają się znakomicie.

Mamy już własne pokolenie, w tej chwili jest też kilka jaj i 3 poczwarki.



Mrówki mrówkami ...

A my eksperymentujemy dalej :)

Kiedy Agnieszka z EdMontessori zaproponowała projekt 21 dni z ... jajkiem wiedzieliśmy, że to coś dla nas!

A zaczęło się tak










I to była najłatwiejsza część.

Przed nami 21 dni oczekiwania, niepewności, opieki.

Chłopcy przez cały ten czas dbali o wilgotność i temperaturę w inkubatorze, przynajmniej 3 razy dziennie przekładali jajka i oczywiście każdego ranka znajdowali na tablicy nowe zdjęcie.


Słuchanie ich wrażeń z oglądania - bezcenne!

Im bliżej do klucia tym większe były obawy.  Kiedy 19-tego dnia wyłączyli nam prąd okrywaliśmy nasze jajeczka kocem.

Tak nadszedł upragniony dzień.

Szczerze przyznam sama nie bardzo wierzyłam w powodzenie tego projektu.

A tu niespodzianka ...








Radość była ogromna!

Każdy nowo wykluty kurczaczek był pojony i otrzymywał imię.

Dzieci asystowały dzielnie przez kilka godzin.

Niektórym maluchom trzeba było pomagać.



Największe zdziwienie? - nie wszystkie kurczaki są żółte!

Z 30 jajek udało nam się wykluć 8 pięknych kurczaczków.

Mieszkały z nami 10 dni.

Teraz buszują po babcinym ogrodzie. Dziś już wiemy, że mamy 2 koguciki i 6 kurek.

Podsumowanie projektu? Mega przeżycie dla nas dorosłych, a co dopiero dla chłopców!

Muszę też pochwalić swoje dzieci za dotrzymanie umowy. Rozstać się z takimi maluszkami było naprawdę trudno.




W ramach majowego projektu sadziliśmy również fasolki, rzodkiewki, ziemniaki.

Te poczynania opiszę jednak w innym terminie :)



Słowo mamy ED Montessori Karolowa mama Kreo Team Kreatywnym Okiem Matkopolkowo Bez nudy 360 przygód Bawimy się my 3 Biesy dwa Duśkowy świat Dzika jabłoń Elena po polsku Co i robi robcio Jej cały świat Cały świat Karli Tymoszko Igranie z Tosią Kawa z cukrema Laurowy zawrót głowy Kreatywnie w domu Gagatki trzy Guguiowo Ciekawe dzieci Świat Tomskiego Ohana blog On ona i dzieciaki Nasza przygoda diy My home and heart Mama Aga Konfabula Uszywki Zuzinkowej Mamy Mama na pełen etat Schwytane chwile Pomysłowe smyki Z motylem na dłoni Zabawy z Archimedesem Zakrecony belfer Pomieszane z poplątanym Nasze rodzinne podróże Ogarniam wszechświat Kreatywna mama Nasza szkoła domowa FB Dziecko na warsztat